BL - sz(t)uka na ulicy
BL poczyna sobie coraz śmielej, dopuszczając do dyskusji ulicznych wyznawców, którzy, próbując w pochwałach prześcignąć samozachwyt ich pana, gubią sens wszelkiej wypowiedzi:
Collage macabre
Kiedy myślę o idealnej oprawie spotkania z poetą, nasuwa mi się na myśl ciepłe pomieszczenie. Można przecież rozmawiać o poezji nietuzinkowo i profesjonalnie lub pomykać w kapciach, nie sypiąc jak z rękawa slangiem pseudoakademickim. Poezja tak bardzo kocha papier na Porcie Wrocław , że nawet koreczki z winogron, multimedialne dodatki nie zmienią tego stanu rzeczy. Pamiętam kilka takich wieczorów. Jestem tradycjonalistką, jeśli chodzi o podejście do problemu - nie mam nic przeciwko, by robił mi to prowadzący. Każde następne spotkanie może być spełnieniem cichych oczekiwań.
Przy-stań mi-x, dyskusje, o wieczorach poetyckich
Tłuste czwartki poetyckie
Przyjaciel prezesa odrzekł tekst to mym zdaniem proroczy. Zamieszczam więc niezwykle wymowny jego fragment z warsztatów szkoły rodzenia poezji, gdzie jeszcze-nie-poeci mają okazję obniżyć poziom stresu, ograniczyć korzystanie ze środków uśmierzających ból i ze znieczulenia zewnątrzoponowego, ażeby wreszcie rodzić siłami natury:
"Tak trafiłam w łapy tego skurwiela. Nazywali go el Petarda. Szczerzył codziennie do mnie swoje złote zęby, dusił wonią tych cholernych perfum, a jak naszła go ochota, dusił i bez perfum. Podniecało go to, gdy mnie gwałcił. Myślałam wtedy, że gorzej być już nie może, [ale] oddał mnie [innym], gdy już sam się znudził. Gwałcili mnie dzień i noc, noc i dzień. [A ja] wyobrażałam sobie jak ich zabijam. (...) Robiłam sobie korale z ich jąder."
Zdaniem przyjaciela prezesa będzie to zapewne niepowtarzalna forma estetyki, którą każdy przyszły rodzic powinien karmić swoje wymowne niemowlęta zaklęte w wiersze.
oh ah oh Zuzia Wdupkowska :)
ReplyDeleteOj, cóż za "profesjonalizm"
ReplyDeletei to "ą" "ę" wielkiej literatury.
Jak ludzie powtrafią być naiwni,
aż mi ich SZKODA!
http://wrofak.blogspot.com/2010/11/stan-wojny.html
ReplyDelete"pseudoakademicki slang"
ReplyDeleteo akademiźmie też trzeba napisać
- bo niestety nadal rządzi w poezji
a panna X, ta co w wydawcu Boga widzi swego
jest tak idealna i perfekcyjna,że dziw
bierze,ze jeszcze jej nie wydano.
A w p.s. dodam,że owa autorka tego żałosnego lamentu chodziła ze mną do klasy.
I przykro się robi bo mi Jej nawet nieco żal.
Jesteśmy ludźmi wszyscy.
I szkoda,że nie zna słowa bunt
kochając ponad wszystko BruLion :P