Monday, November 22, 2010

Przeczucia epoki

BL - sz(t)uka na ulicy

BL poczyna sobie coraz śmielej, dopuszczając do dyskusji ulicznych wyznawców, którzy, próbując w pochwałach prześcignąć samozachwyt ich pana, gubią sens wszelkiej wypowiedzi:

Collage macabre
Kiedy myślę o idealnej oprawie spotkania z poetą, nasuwa mi się na myśl ciepłe pomieszczenie. Można przecież rozmawiać o poezji nietuzinkowo i profesjonalnie lub pomykać w kapciach, nie sypiąc jak z rękawa slangiem pseudoakademickim. Poezja tak bardzo kocha papier na Porcie Wrocław , że nawet koreczki z winogron, multimedialne dodatki nie zmienią tego stanu rzeczy. Pamiętam kilka takich wieczorów. Jestem tradycjonalistką, jeśli chodzi o podejście do problemu - nie mam nic przeciwko, by robił mi to prowadzący. Każde następne spotkanie może być spełnieniem cichych oczekiwań.
Przy-stań mi-x, dyskusje, o wieczorach poetyckich



Tłuste czwartki poetyckie

Przyjaciel prezesa odrzekł tekst to mym zdaniem proroczy. Zamieszczam więc niezwykle wymowny jego fragment z warsztatów szkoły rodzenia poezji, gdzie jeszcze-nie-poeci mają okazję obniżyć poziom stresu, ograniczyć korzystanie ze środków uśmierzających ból i ze znieczulenia zewnątrzoponowego, ażeby wreszcie rodzić siłami natury:

"Tak trafiłam w łapy tego skurwiela. Nazywali go el Petarda. Szczerzył codziennie do mnie swoje złote zęby, dusił wonią tych cholernych perfum, a jak naszła go ochota, dusił i bez perfum. Podniecało go to, gdy mnie gwałcił. Myślałam wtedy, że gorzej być już nie może, [ale] oddał mnie [innym], gdy już sam się znudził. Gwałcili mnie dzień i noc, noc i dzień. [A ja] wyobrażałam sobie jak ich zabijam. (...) Robiłam sobie korale z ich jąder."

Zdaniem przyjaciela prezesa będzie to zapewne niepowtarzalna forma estetyki, którą każdy przyszły rodzic powinien karmić swoje wymowne niemowlęta zaklęte w wiersze.

Sunday, November 21, 2010

Dodatek kulturalny

Nowa linia perfum prezesa AB(CDE...)

Ceniony przez producentów, posiadacz szczególnego rodzaju wyobraźni potrzebnej do tworzenia nazw składników zamkniętych we flakonach w stanie ciekłym (przypomnijmy sławny Bursztyn no. 1 uwięziony w butelce- długopisie, tudzież budzący zmysły Sejl-ezjus - w łódeczce, co z Portu wypływa) tworzy nową woń, inspirowaną, jak sam przyznał, kroplami potu uczestników warsztatów poetyckich. Pokusa (popularnie zwany Ok Usa).


okej jułesej 100ml, bez sprayu
- bardzo wyrazisty zapach dla mężczyzn pewnych siebie. Aromaty kardamonu, różowego pieprzu i gałki muszkatołowej połączono z woniami kadzidła i niebieskiego cedru. W końcowej fazie rozbrzmiewa zmysłowym aromatem piżma i bursztynu. W wersji dla spragnionych: zaprawiono absyntem.



RITANIC

W sprzedaży ostatnie bilety na luksusowy statek szaleńców.
Dla pasażerów przewidziano liczne aktrakcje, w tym:
- wpisanie się na listę oczekujących Nobla
- warsztaty: jak przekupić jury i komu dać się przelecieć
- (s)lamy poetyckie
- zderzenie z górą i Górą


Nie czekaj, kup już dziś!

Saturday, November 20, 2010

Rita upita

Rita upita (oktawą pisane)

W stowarzyszeniu znakomitych panów,
gdzie jeden lepsze ciągle od drugiego
układa wiersze, tańcząc wokół dzbanów
i nie żałując trunku wspaniałego,
poeta szepcze: „dobrze się zastanów
nad strof tworzeniem, jak pobić kolegów
i elokwencją w całej swej świetności
szybciutko podbić serca publiczności”.

Zmienił się pejzaż po powietrznej trąbie:
puszki, butelki, koszule Inglota,
Góra na dole wygląda jak zombie.
Poetom przyszła na jazdę ochota,
czekają zatem, Sadulski zatrąbi –
już chwiejnym truchtem pędzą do Peugeota.
Zbytnio mnie męczą wyszukane rymy,
kończę więc opis pijackiej zadymy.

Coś, co nigdy nie dawało mi spokoju

Odkąd literatura polska wpadła w łapska pana prezesa AB (..CDE itd), gdy wylała Odra, a oblicza poezji rozciągnęły się na oblicza-nie-poezji (z odsetkami), przyszedł czas na to, by się wyłamać.


Na rozgrzewkę obraz smętny, jak cała poezja wrocławska, utwór godny uwagi pana prezesa, z cyklu Ze stolika jurorów polskich konkursów poetyckich, kategoria- wiersze nagrodzone:

http://images46.fotosik.pl/381/674f6162781b8259gen.jpg


Abstrahując od powyższego piękna, które bez wątpienia zainteresuje niejednego znawcę, przytaczam fragmencik przemyśleń (o statystycznym wielkim twórcy z wiadomych rejonów):

             Istnieją autorzy, którzy rozśmieszają mnie swoimi pomysłami na literaturę (...) Jeden z takich literatów, po ukończeniu swego dzieła, zaczął upodabniać się do mydelniczki. Ubóstwiając różnorodność aromatyczną i lepką konsystencję tej substancji, dość szybko stał się atrakcją żeńskiej części centrum SPA (szczupły mężczyzna przyodziany w jedwabny garnitur z mydła w płynie lub w sweterek z piany), został również sędzią w zapasach w mydle, zaś scenariusze jego oper mydlanych uczyniły go niezwykle cenionym twórcą w całym dolnośląskim kręgu pijących.. przepraszam, piszących.
A chciałoby się powiedzieć, że nasz literat osiągnął swój cel bez mydła.
..
Ubój bydła